Artykuł Małgorzaty Czyńskiej, który ukazał się w Wysokich Obcasach 18 lutego 2012 roku.
"Jeśli zwężę spódnicę jeszcze bardziej,
nie będziesz w stanie usiąść'' - usłyszała podczas przymiarki księżna
Windsoru. ''Wobec tego nie będę siadać'' - odparła
Była pierwszą kobietą, której magazyn ''Time''
przyznał tytuł postaci roku. Dla Anglików to musiał być cios, bo w 1936
r. świat huczał już o romansie króla Edwarda VIII z ''tą kobietą''.
Wallis Simpson - Amerykanka, w dodatku dwukrotna rozwódka, stała się
pierwszym wrogiem brytyjskiej monarchii. - Nieodpowiednia jako
przyjaciółka, kompromitująca jako kochanka, nie do przyjęcia jako
królowa Anglii - zdążył jeszcze powiedzieć o Wallis król Jerzy V, ojciec
Edwarda.
Jako książę i księżna Windsoru Edward i Wallis bojkotowani przez dwór
stali się parą celebrytów. Kolorowe magazyny na czele z ''Vogue'' nigdy
nie miały dość zdjęć eleganckiej księżnej, która uchodziła za ikonę
mody. Zawsze perfekcyjna, w kreacjach od najlepszych krawców stanowiła
wzór do naśladowania. ''Nie jestem piękną kobietą - mawiała. - Jedyne,
co mogę zrobić, to ubierać się lepiej niż inne kobiety''. Rocznie
kupowała co najmniej sto sukienek.
Projektanci mody, którzy co jakiś czas wracają do angielskich tweedowych
kostiumów, wieczorowych wydekoltowanych satynowych sukien blisko ciała,
piór i rękawiczek, w tym sezonie oszaleli na punkcie Wallis. Na dzień
mamy więc proste kostiumy i płaszcze, kardigany w romby, dopasowane
spódnice, na wieczór - jedwabie, koronki i cekiny. Domy mody przenoszą
nas w lata 30. i 40., na arystokratyczne przyjęcia i polowania. Księżna
Windsoru była inspiracją dla ostatniej kolekcji Johna Galliano dla
Diora. Kreacje Wallis można oglądać także na dużym ekranie - do kin
wchodzi film ''W.E.'' w reżyserii Madonny. Wprawdzie na festiwalu w
Wenecji krytycy nie zostawili na reżyserce suchej nitki (''Emocje jak
podczas sesji mody, głębia na poziomie teledysku''), docenili jednak
warstwę wizualną, dbałość o dekoracje i kostiumy. Filmowa Wallis
prezentuje repliki oryginalnych strojów księżnej (kostiumografka Arianne
Philips ściśle współpracowała m.in. z Diorem i Chanel)
 |
National Media Museum from UK, No restrictions, via Wikimedia Commons |
Z Edwardem spotkali się w 1931 r. na przyjęciu. Spodobała mu się wesoła,
bezpośrednia Amerykanka. Następca tronu słynął z lekkomyślnego stylu
życia - uwielbiał dobrą zabawę, szybkie samochody (obywał się bez szofera i sam prowadził), rozrywkowe kobiety, a podobno
także przystojnych chłopców. Wallis była jeszcze wtedy zamężna, chociaż
od lat już nie żyła z mężem. Bez kompleksów weszła w rolę królewskiej
metresy, ale jej ambicje sięgały wyżej. Nie była wprawdzie arystokratką,
ale też nie wychynęła - jak chciała angielska prasa - niespodziewanie z
jakichś dołów społecznych. Bessie Wallis Warfield pochodziła ze starej i
szacownej rodziny z Południa, która zubożała po wojnie secesyjnej.
Jednak Wallis wychowała się w dostatnim domu w Baltimore.
Z pierwszym mężem Winfieldem Spencerem, oficerem marynarki,
wytrzymała dziesięć lat - podobno był zazdrosny i zwykł zamykać ją w
pokoju. Rozwiedli się w 1927 r. Drugi jej mąż Ernest Aldrich Simpson, z
pochodzenia Brytyjczyk urodzony w Ameryce, był naukowcem, a w dodatku
spadkobiercą świetnie prosperującej firmy przewozowej.
W latach 30. pani Simpson weszła w modne londyńskie kręgi, została
bywalczynią klubów, balów i maskarad. Należała do złotej młodzieży,
chociaż dawno stuknęła jej trzydziestka. Szybko zyskała popularność -
jej zdjęcia raz po raz pojawiały się w ''Vogue'u'' i w kronikach
towarzyskich. Prasa opisywała każdy szczegół jej strojów. Już wtedy
miała obsesję na punkcie mody i wyglądu. Całe życie utrzymywała
restrykcyjną dietę, bo zgodnie z francuską dewizą uważała, że ubrania
wyglądają dobrze tylko na szczupłych kobietach (zdarzało się, że za
dzienny posiłek starczało jej jedno jajko, a każdego dnia poddawała się
masażom, żeby usunąć ''tę cieniutką warstwę tłuszczu na brzuchu'').
''Nigdy nie jest się zbyt bogatym ani zbyt szczupłym'' - twierdziła
Wallis. Podkreślała sylwetkę strojami blisko ciała. Jej obsesja na
punkcie kroju dopasowanych spódnic przeszła do legendy. ''Jeśli zwężę
spódnicę jeszcze bardziej, nie będziesz w stanie usiąść'' - powiedział
kiedyś projektant Mainbocher podczas przymiarki. ''Wobec tego nie będę w
niej siadać'' - odparła księżna.
Kolor Wallis blue wymyślił dla niej Mainbocher. Blady odcień turmalinu,
zszarzały błękit, pasował do niebieskich oczu i brązowych włosów. W tym
kolorze Mainbocher uszył dla niej suknię na ślub z Edwardem. Długa,
obcisła kreacja przeszła do historii mody jako jedna z
najpopularniejszych i najczęściej naśladowanych sukien ślubnych XX
wieku. Projekt Mainbochera nie traci na popularności - kilka miesięcy
temu na ślubie Kate Moss
znana fashionistka Daphne Guinness wystąpiła w satynowej sukience
wzorowanej na sukni Wallis, tyle że białosrebrzystej i w wersji mini.
Kolor Wallis blue też co jakiś czas pojawia się na wybiegach mody
(pięknie prezentowały się błękitne sukienki i bluzki z kolekcji YSL na
wiosnę/lato 2010).
Księżna lubiła stonowaną klasykę, ulegała modzie, ale bez zbytniej
ekstrawagancji. Jej umiłowanie prostoty przejawiało się na przykład w
tym, że prosiła projektantów o nienaszywanie na żakiety i płaszcze
kieszeni (może wiązało się to też ze wspomnianą obsesją chudości). Była
propagatorką małej czarnej. Ubierała się u Madame Vionnet, Chanel, Givenchy'ego,
była jedną z pierwszych klientek Christiana Diora. Od czasu do czasu
pozwalała sobie na coś bardziej udziwnionego, jak surrealistyczne
ubrania Elsy Schiaparelli.
Edward pod tym względem nie ustępował żonie. Można nawet powiedzieć, że w
porównaniu z nią był ekstrawagancki. W młodości buntował się przeciw
ojcu, który beształ go za noszenie spodni z mankietami. Jako książę
Walii spopularyzował noszenie brązowych butów do granatowego garnituru,
wprowadził modę na luźne, jasne ubrania sportowe, spodnie w kratę,
swetry, miękkie kapelusze, skarpety w romby. Król Jerzy V pewnie
przewróciłby się w grobie, widząc syna w fioletowym garniturze,
wzorzystej koszuli, krawacie w groszki i żółtych skarpetkach.
W swoim tajnym kodzie porozumiewania się para posługiwała się biżuterią.
Celebrowali rocznice i ważne dla nich momenty, ofiarowując sobie
kosztowne drobiazgi od najlepszych jubilerów jak Cartier, Tiffany, Van
Cleef & Arpels. Już na początku ich romansu, w roku 1934, Edward
podarował Wallis bransoletkę z pojedynczym krzyżykiem. Z czasem dopinał
do tej bransoletki kolejne platynowe krzyże wysadzane diamentami,
rubinami i szafirami. Każda z zawieszek ma wygrawerowany napis, np.
''Boże zachowaj króla dla Wallis'' z datą 1936 r. czy ''Krzyż naszego
małżeństwa'' z roku 1937. O ile ubrania Wallis ceniono za prostotę, o
tyle noszoną przez nią biżuterię uznawano za wulgarną (przede wszystkim
ze względu na bajońskie sumy, które była warta). Wallis uwielbiała
sznury ogromnych pereł, wielkie klipsy i pierścionki.
Pojawienie się na rynku biżuterii należącej do księżnej
Windsoru zawsze wzbudza emocje. Kiedy po śmierci Wallis (zmarła w Paryżu
w 1986 r.) wystawiono na aukcji ponad trzysta należących do niej
drobiazgów, ustawiła się długa kolejka z Elizabeth Taylor na czele. Rok
temu na aukcji w Sotheby's pod młotek poszła m.in. słynna diamentowa
bransoletka w kształcie pantery od Cartiera (sprzedana za 4,5 mln
funtów).
Windsorowie wiedli swoje próżniacze życie między Paryżem, Lazurowym
Wybrzeżem a Miami Beach. Przez 35 lat, do śmierci Edwarda w 1972 r.,
stanowili malowniczą parę eleganckich snobów. Gazety raz po raz
zamieszczały ich zdjęcia z podróży w otoczeniu psów, służby i ton bagażu
w kufrach i walizach od Louisa Vuittona. Książę zapytany kiedyś, jak
mija mu czas, odparł, że poranki spędza, pomagając księżnej wybrać
odpowiedni kapelusz.
Embed from Getty Images